Mój poranny rytuał a może i jego brak


Zbierałam się do tego posta długi czas i wierzyłam, że w końcu moje poranne nawyki staną się takie piękne jak to zwykle czytam na większości blogach. Niestety na chęciach staje a inaczej jest w praktyce i w gąszczu tych wszystkich spraw i obowiązków niestety poranki to nie jest czas dla mnie.

Przez dłuższy czas, bo chyba 4 miesiące stosowałam Miracle Morning niestety ze względu na mój brak czasu musiałam trochę zmienić te nawyki. Tak, więc może na początku wypadało by w skrócie powiedzieć coś o miracle morning. Każdego poranka, należy
  • wyciszyć się, czyli pomedytować, pomodlić się, słuchać relaksacyjnej muzyki i wyłączyć w tym czasie myślenie. 
  • afirmacja
  • wizualizacja
  • ćwiczenia
  • czytanie
  • pisanie

Niestety tych wszystkich punktów nie byłam w stanie zrobić i już po kilku dniach odpadła afirmacja i wizualizacja, które po prostu nie są dla mnie i nie będę siedziała i sobie wmawiała jakiś rzeczy jak moim zdaniem, żeby coś mieć, osiągnąć trzeba tylko chcieć.

Po kilku tygodniach również odpadły czytanie na które na prawdę nie mam czasu a uwierzcie mi chciało by się usiąść i przeczytać jakąś książkę. Stos książek, które mam zamiar przeczytam piętrzą się i kurzą.


Jak wiecie albo i nie prowadzę BuJo, więc w pewnym sensie pisanie towarzyszy mi ale nie zawsze mam czas robić to rano. Chociaż muszę przyznać, że staram się ale różnie to bywa.

Muszę przyznać, że kolejna rzecz to nie dla mnie a mowa jest o wyciszeniu się. Na początek przez 3-4 miesiące słuchałam medytacji i czułam, że kompletnie nie potrafię się skupić na tym co robię i rozpraszałam się, więc stwierdziłam, że to nie jest to. Przez dłuższy czas nie praktykowałam nic z tych rzeczy ale z czasem zaczęłam słuchać muzyki relaksacyjnej na wakacje, niestety jako, że zaczął się u mnie rok szkolny już nie mam czasu na to, bo jak zwykle się wstaje o 6 lub 7 to niestety, żebym mogła się wyciszyć potrzebuję 30 min a to wszystko by mi kolidowało. Ale chciałabym powrócić do tego chociażby w weekendy, bo zwykle wtedy mam czas i bez najmniejszego problemu mogłabym się wyciszyć, bo jednak jest to potrzebne.

Ostatnia z listy czynność to ćwiczenia. Jak już domyślacie się różnie z tym bywa i nie wychodzi mi za bardzo uprawiać ich rano. Wielka szkoda, że zaprzestałam to robić, bo przez 4 miesiące ćwiczyłam yogę praktycznie dzień w dzień co było błędem, bo miałam tak straszne zakwasy, że wolałam zaprzestać ćwiczyć i wtedy moja motywacja spadła. Powracałam do tego i to o różnych porach dnia ale już nie z takim zapałem. W chwili obecnej od miesiąca ćwiczę, ale poranki to nie jest mój czas i raczej ćwiczę w nocy.

Jak zauważyliście miracle morning nie jest dla mnie, bo nie mam zbytnio na nie czasu chyba, że się zaprę i chociaż w weekend będę ćwiczyć co by było w moim przypadku wielkim plusem. Puki co moje poranki nie wyglądają zbyt ciekawie. Jak wspomniałam chodzę na zajęcia, więc pobudkę mam o 6-7 i to ledwo wstaję z łóżka i dalej poszło by się dalej spać.

Poranek raczej zaczynam od pójścia do kuchni napicia się wody, przez dłuższy czas starałam się pić z cytryną niestety z tego co wiem nie mogę jeść ani pić cytrusów nad czym bardzo ubolewam, bo bardzo je lubiłam.

Następnie pora na moje śniadania, które zmieniają się z miesiąca na miesiąc i w chwili obecnej staram się jeść jak najmniej mięsa. Z chęcią przeszłabym na wegetarianizm, ale zobaczymy co z tego wyniknie, bo coraz bardziej nie jestem w stanie jeść mięsa. Raczej w mojej diecie królują owoce i warzywa i nie to, że chcę zostać frutarianką. Ja muszę mieć ciepłe posiłki i w mojej diecie muszą być ziemniaki, kasze, ryż i tego typu rzeczy. Jak wiecie mam problemy ze zdrowiem, więc nabiał tym bardziej u mnie odpada, bo mam nietolerancję na laktozę. Uwierzcie mi to jest dla mnie udręka, kocham kocham mleko, serki, sery to tak nie koniecznie więc jak musiałam pozbyć się tego wszystkiego z diety to chciało mi się płakać.

Ostatnią czynność jaką robię przed wyjściem z domu to ogarnięcie siebie by nie wyglądać jak potwór. Uwierzcie mi poranne oblanie twarzy zimną wodą robi cuda i po chwili człowiek jest gotowy do działania.

Mam nadzieję, że u was poranki mijają dobrze i usprawniają wam one resztę dnia.

Komentarze

  1. Oj, ja to ani nie medytuję, ani nie wizualizuję ani nic w tym rodzaju :D i najgorsze jest to, ze wcale mi do tego niespieszno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że mam podobnie :) więc jak się nie chce to przecież na siłę nie będzie się tego robiło :)

      Usuń
  2. Ja także czasami się zastanawiam nad przejściem na wegetarianizm, także w ostatnim czasie jem dużo mniej mięsa :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to się cieszę :) ja to staram się coraz mniej rzeczy od zwierzęcych jeść i czuje się o wiele lepiej :)

      Usuń
  3. Nie słyszałam o tym miracle morning, ale też sądzę że by się t u mnie nie sprawdziło. Wolę dłużej pospać 😂

    OdpowiedzUsuń
  4. Super 😀 ja gdy wstaje to zdążę się wykąpać, wymalować i zjeść 😂 mam na to pół godziny 😀 wolę dłużej spać Www.meriskarecenzuje.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w sumie nie dziwię się, że nie masz czasu na takie rzeczy, ale w sumie dobra taka kąpiel z rana ;)

      Usuń
  5. Nigdy nie słyszałam o takich metodach, ale bardzo ciekawe. U mnie jedynym porannym rytuałem jest kubek kawy i coś słodkiego http://wanilioweimprowizacje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam spróbować mimo wszystko tej metody, bo na prawdę stawia na nogi, a kawka bardzo niezdrowa jest ;)

      Usuń
  6. Zima woda zdrowia doda ! Wiele w tym starym powiedzonku prawdy - czasami nawet lepiej działa niż kawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą :) ja to jakoś nie pije kawy i normalnie funkcjonuje :)

      Usuń

Prześlij komentarz