Wprowadzenie do świata Westeros. Recenzja gry o tron


W związku z premierą ostatniej części mojego najlepszego serialu, czyli Gry o tron. Postanowiłam zrecenzować wam wszystkie od początku sezony tego rewelacyjnego serialu od HBO i HBO GO. Odsyłam was również do mojego wpisu na temat tego serialu.

Wiem, że trochę za późno podjęłam się pisania tego wpisu, ale ważne, że zaczęłam i mam nadzieję, że tymi wpisami zmobilizuje was do nadrobienia tego serialu i kontynuowania ostatniego 8 sezonu. Może i puki co serial liczy 7 sezonów i pewnie nie jedną osobę to przeraża, bo tyle trzeba nadrobić. Ale uwierzcie mi da się tego dokonać i nie jest tych odcinków tak dużo jak by się wydawało. Nie przedłużając przejdźmy do recenzji pierwszego sezonu.

Do oglądania tego serialu zbierałam się dość długo i minęło dość sporo lat nim zaczęłam oglądać jego pierwszy sezon. Już od pierwszych scen przypadł mi do gustu i wiedziałam, że będę go śledzić aż do końca. Nim się w sumie obejrzałam w ciągu chyba dwóch tygodni obejrzałam 6 sezonów. No i po jakimś czasie pojawił się 7 sezon, więc jak można się domyśleć obejrzałam go z wielką przyjemnością. Ale przejdźmy w końcu do konkretów i omawiania.

Chciałam w pierwszej kolejności zająć się ocenianiem postaci jakie ukazały się w pierwszym sezonie, ale jak wiadomo tych postaci jest za wiele i nie sposób zająć się nawet tymi najważniejszymi, bo większość postaci jest bardzo ważna i dużo wnoszą do tego serialu. Zresztą na pewno umieszczę wpis o  moich ulubionych postaciach jak i tych, których nie znoszę i liczyłam na ich śmierć. Wiem dziwna jest, ale co ja poradzę. Dlatego zajmę się najważniejszymi rodami, bo bez tego daleko nie zajdziemy.



Na pewno na największą uwagę zasługują Starkowie, którzy już w pierwszym sezonie bardzo dużo przeżyli i to bardzo wiele przykrych sytuacji. Cudowny jest to dla mnie ród, którym życie podkłada kłody pod nogi, ale mimo przeciwnościom losu nie poddają się i walczą o lepsze jutro. Już w pierwszym odcinku jeden z młodszych synów Neda i Catlyn, spada z wieży przez przekłetych Lanisterów zostaje przez nich kaleką.


To jest straszne co oni dla biednego dziecka zrobili, bo przecież taki związek jaki jest pomiędzy Jamie a Cersei trzeba kryć i nie może okrutna prawda wyjść na jaw. Zresztą to przez ich kazirodczy związek wszystko się zaczęło i seria przykrych zdarzeń w dużej mierze przez nich wynikneła. To przez nich Ned stracił głowę i północ straciła lorda. Zresztą sam sobie powinien być winny, bo zaufał nie tym co trzeba i za dużo węszył. Gdyby nie jego duma pewnie do tego wszysykiego by nie doszło. Współczuję Sansie, która chciałaby być przy rodzinie w tych okropnych dla niej chwilach, ale Lanisterowie nie mogą pozwolić jej odejść i z jej życia zrobią piekło. To jest straszne co ona musi przechodzić. Chociaż niezbyt przepadam za tą postacią, to i tak jej współczuję, bo wiele złego przeszła w swoim życiu. Ale to w sumie pod koniec źle się u niej zaczęło dziać i śmierć ojca bardzo ją wstrząsnęła. Może i jej decyzje są głupie, ale  w sumie jest ona dzieckiem i jest zaślepiona miłością do Jeffreya, który okaże się potworem. Szkoda, że dopiero z czasem to zauważyła, a nie na początku, bo pewnie serial inaczej wtedy by się potoczył.

Wiadomo Starków jest więcej, ale pozostali jakoś starają sobie radzić w tym brutalnym świecie, gdzie po śmierci króla siedmiu królestw, Roberta Baratheona zapanowała wojna jak wiadomo przez kogo. Chociaż śmierć króla nastąpiła tak pod koniec pierwszego sezonu i tak to wszystko w miarę było dobrze. Robert na początku miał się dobrze, pił, żarł i zabawiał się z kurwami, aby tylko dopiec swojej żonie. Ale jego śmierć wszystko zmieniła i było tylko gorzej. Chociaż najgorsze jeszcze nadejdzie i brat brata będzie mordował, bo przecież tak najlepiej. Muszę przyznać, że ukazane w serialu tym sceny bitew z zapartym tchem zawsze śledziłam. Widać, że są dopięte na ostatni guzik i to bardzo mi się podoba. Lubię takie sceny walki, a w tym serialu jest ich pod dostatkiem.

O scenach śmierci również powinnam wspomnieć, bo takowych scen jest tam aż nadmiar i do tego trzeba przywyknąć. One zawsze były i zawsze będą i to w dość sporych ilościach. Mi to one zbytnio nie przeszkadzają. Puki co w sumie, bo jeszcze w tym sezonie nie są aż tak brutalne jak to będzie w sumie później. Takie sceny zawsze dodają jakby smaczku filmowi i są urozmaiceniem w czasie oglądania tych wszystkich odcinków. Chociaż czasem jest dość drastycznie, bo jest to dość kontrowersyjny serial, gdzie jedzenie końskiego serca jest czymś normalnym.

To w tych dwóch sezonach poznajemy przedziwne istoty. Chociaż jeszcze wiele istot w tych sezonach nie ujrzymy. To mimo wszystko w pierwszym odcinku poznajemy Innych, którzy sieją spustoszenie i śmierć. Chociaż za wiele o nich nie wiemy i pewnie na koniec tych wszystkich sezonów będziemy wszystko wiedzieć na ich temat. Wiadomo mi tyle, że nadchodzą jak zbliża się zima, a tą którą śledzimy z sezonu na sezon jest bardzo groźna i będzie mnóstwo ofiar.

Co do kolejnych dziwnych istot, a raczej stworzeń to trzeba wspomnieć o wilkorach oraz smokach. Te pierwsze należą do Starków w sumie to w ich herbie widnieje wilkor i każde z dzieci Neda mają po jednym. Jak dla mnie to cudne stworzenia, które służą swoim panom. Nie pozwolą ich skrzywdzić i zrobią wszystko co w ich mocy aby obronić ich jak i przyjaciół. Dodatkowo trzeba pamiętać o smokach, które Deanerys Targarian wskrzesiła do życia. Ale to i tak dopiero ujrzymy je pod koniec sezonu jak z ognia narodzą się trzy piękne smoki.


Co do rodu Targaryenów to bardzo ten ród polubiłam. Chociaż tylko poznamy trzy postacie, gdzie tylko dwie są dobre. Varys to szaleniec, który zasługiwał na śmierć i tak też w sumie się stało. Nie zasługiwał on na miano króla.


Natomiast Dany zasługuje. Poznajemy ją jako dziecko, które zostało sprzedane przez swojego brata dla Dothraków, dla wodza o imieniu Khal Drogo. To bezwzględni barbarzyńcy, którzy nie patrzą na nic. To ona w noc poślubną została zgwałcona. Wiadomo z czasem stała się potężną kobietą i stała się jego khalisi i jakby przewódczynią tego plemienia.To ona stała się matką smoków, a tam, że puki co malutkich, ale urosną one na potężne stworzenia, które pomogą jej w osiągnięciu jej życiowego celu, aby zasiąść na żelaznym tronie. Jak dla mnie jest to cudowna postać, którą od początku uwielbiałam i zawsze kibicowałam. Chociaż musiała wiele przecierpieć w swoim życiu jak zresztą inne osoby w tym serialu. Chociaż również nie miała w życiu łatwo i o wszystko musiała sama się troszczyć. Co do ostatniej postaci to jest nią Maester Aemon, który lata temu przywdział czerń i wstąpił do nocnej straży. Cudowny staruszek, od którego dobroć i wielkie serce czuć z daleka. Wiele wycierpiał w swoim życiu i mimo wszystko zawsze był dobry i oddany nocnej służbie mimo swego sędziwego wieku i tego co spotkało go w życiu.

Jeśli już wspomniałam o nocnej straży, to wypadało by cokolwiek o niej wspomnieć, bo wątki z nią związane są bardzo ważne. Jest to zakon militarny, założony w celu obrony muru przed dzikimi oraz innymi strasznymi istotami. O czym zresztą dowiemy się w kolejnych sezonach. To te sceny będą w sumie najważniejsze i je z wielką przyjemnością oglądałam. To tam wyruszył bękart Neda Starka, w sumie nie jest on bękartem, ale o tym na pewno wspomnę w dalekiej recenzji. Scen z tego miejsca akurat w tym sezonie nie było za dużo, a wielka szkoda, bo za każdym razem coś tam ciekawego się działo. Poznajemy tam wiele wspaniałych postaci. O jednej już wam wspomniałam przy okazji mówienia o Targaryenach. Chociaż najważniejszą postacią jest Jon Snow, który odegra kluczową rolę w tym serialu i to z nim sceny są zawsze emocjonujące.  Jego bracia z mocnej straży są również ważni. Ale jak mówiłam scen z tym miejscem związanych jest na prawdę mało, ale to się już niebawem zmieni.

Kolejnym rodem, o którym nie powinno się zapomnieć są Lanisterowie przez których zapanuje wojna. To przez kazirodczy związek, Cersei i Jaimiego zginęły niewinne osoby. To z tego przeklętego związku narodziła się trójka dzieci, Jeffrey, Myrcella i Tommen. Chociaż puki co poznajemy dokładnie Jeffreya,  który jest potworem. Zresztą widać to od pierwszych scen, że nie jest to dobry człowiek. Jest arogancki tak jak jego rodzice. Potworna jest to rodzinka.
Chociaż Tyriona bardzo polubiłam i jest to dobry człowiek. Jest pewny siebie, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.Nie jest to typowy Lanister i bardzo się z tego powodu cieszę, bo przez to jest moją ulubioną postacią. Jest twardy i każda jego decyzja jest przemyślana przez co zawsze wychodzi z opresji i potrafi każdego przechytrzyć.

Wiadomo nie wspomniałam o wszystkich rodach, ale najważniejsze wam podałam i w miarę możliwości przybliżyłam co tam właściwie się wydarzyło w ciągu tego jednego sezonu. Wiadomo nie dokładnie, ale mam nadzieję, że ten wpis zachęcił was po sięgnięcie po ten serial. Już niebawem ukaże się recenzja drugiego sezonu, bo już mało czasu zostało do premiery najnowszego i na dodatek ostatniego sezonu.


Komentarze