Zimowe zwiedzanie Zakopanego



Jak wiecie, albo i nie (jeśli nie czytaliście jeszcze mojego rocznego podsumowania oraz innych podróżniczych postów) to powinniście wiedzieć, że w minionym roku miałam dość sporo wyjazdów i tak na zakończenie roku miałam wraz z moim narzeczonym i jego siostrą zaplanowany wyjazd do Zakopanego. Dlatego przychodzę teraz do was z wpisem wyjazdowym. Mam nadzieję, że lubicie tego typu u mnie posty i zaciekawię was do zwiedzenia tego pięknego miejsca.


Dzień wyjazdu (28 grudzień)

Wyjazd zaplanowany mieliśmy właśnie na ten dzień i już o 6 nad ranem wyruszyliśmy w bardzo, ale to bardzo długą drogę. Niestety droga z Białegostoku do Zakopanego trwała 12 godzin, więc dość sporo czasu spędziliśmy w samochodzie. Wiadomo zaliczyliśmy kilka postoi, bo tyle godzin po prostu nie da się jechać. Ale tak czy siak podróż była bardzo męcząca, ale widoki to wszystko rekompensowały.

Przy okazji trochę zwiedziliśmy po drodze Krakowa. Niestety jedynie zobaczyliśmy Wawel, bo zbytnio nie mieliśmy czasu na zwiedzanie i poza tym byliśmy zbyt zmęczeni na większe spacerowanie. Jestem pewna, że za rok uda nam się więcej zwiedzić, bo planowany jest kolejny wyjazd do Zakopanego w czasie właśnie Sylwestra.








Muszę przyznać, że od Krakowa droga jaką jechaliśmy była bardzo niebezpieczna, bo niestety chcąc nie stać na Zakopiance w ogromnym korku pojechaliśmy jakimś skrótem. Wydaje mi się, że przez chyba Kościelisko i bardzo, ale to bardzo żałowaliśmy ten decyzji. Takie strome zjazdy przy dość dużych urwiskach zapamiętamy do końca życia. Chociaż widoki były przepiękne i byłam zachwycona tym co widzę. To ta droga plus śnieżyca nic dobrego nie wróżyły, ale najważniejsze bezpiecznie dotarliśmy do naszego domku. W sumie szkoda, że nie robiłam w tym czasie zdjęć, bo te widoki mam nadal w pamięci i były po prostu piękne.

Po dojechaniu do Zakopanego pojechaliśmy zostawić rzeczy w domku i wyruszyliśmy na zakupy. A wieczorkiem wyruszyliśmy na zwiedzanie Krupówek. Muszę przyznać, że jestem zachwycona tym miejscem i ten zimowy klimat udziela się temu miejscu. Było tam tak pięknie i niesamowicie się cieszę, że wyjechaliśmy w góry akurat zimą. Przepraszam za te zdjęcia, bo niestety mój aparat w nocy coś nie umie robić zdjęć.






Dzień 1 pobytu w górach (29 grudzień)

Pierwszy dzień spędziliśmy w sumie dość leniwie, bo mój Marcin miał tego dnia urodziny. Chociaż udaliśmy się na spacer tym razem w dzień po Krupówkach. Niestety przez ten tłok jaki tam panował aż odechciewało się z domku wychodzić, który w sumie mieliśmy bardzo blisko do centrum, bo droga ta trwała 10-15 minut. Z tego co pamiętam domek mieliśmy na ulicy Tytusa Chałubińskiego.







Jaki piękny widok mieliśmy z tarasu. Na dodatek tylko kilka pokoi miało właśnie balkon, więc bardzo się cieszę. Na dodatek z tarasu mieliśmy widok na Giewont. Niestety jako, że była zima, to widoczność była bardzo ograniczona i zdjęcia czasem nie potrafiły uchwycić krzyża z tej góry. Ale i tak jestem zachwycona tym co widziałam każdego dnia po przebudzeniu się jak i w późniejszych porach.






Po południu i to taką dość późną porą wyruszyliśmy na zwiedzanie Gubałówki. Oczywiście jechaliśmy jak i wracaliśmy kolejką, bo nie bylibyśmy w stanie tam dotrzeć pieszo. Tony śniegu nie sprzyjają takim wspinaczkom i na pewno nie raz byśmy się wywalili. Tak czy siak już na górze prawie kilka razy się wywaliłam, ale nie ma biedy. Muszę przyznać, że widok z góry zapierał dech w piersiach i jestem zafascynowana tym co tam widziałam. Te wszystkie dekoracje były przepiękne i trafiliśmy tego akurat dnia na jakąś rocznice utworzenia kolejki i braliśmy udział w pokazie świateł. W sumie nic takiego, bo tylko po włączali światełka, ale mimo wszystko klimat był i jestem zadowolona, że byłam akurat w tym miejscu.










Dzień 2 pobytu w górach (30 grudzień)

Ten dzień już od rana zaczął się intensywnie, bo pojechaliśmy na Dolinę Kościeliską. Zakochałam się w tym miejscu i może i nie zwiedziliśmy tej Doliny do samego końca, to wierzę, że za rok uda nam się więcej z tego szlaku zobaczyć, bo te widoki zapierają dech w piersiach. Ci co widzieliśmy to miejsce jestem pewna, że pokochali je tak samo mocno jak ja. Jestem tam po prostu magicznie, a dodatkowo ten śnieg, który leży na szczytach i na tej drodze dodaje niepowtarzalnego uroku. Po prostu coś pięknego i nie mam pojęcia co mogłabym więcej na temat tego miejsca powiedzieć.









Niestety później nic u nas się nie działo i odpoczywaliśmy po tej całej drodze, bo dość sporo byliśmy na tym szlaku i nim dotarliśmy było już późne popołudnie, więc nim zrobiło się obiad i zjadło się go, to był już prawie wieczór. Chociaż przepraszam jeszcze wieczorkiem wyruszyliśmy na spacer do sklepu i trochę postaliśmy pod sceną gdzie były próby Sylwestra.


Dzień 3 pobytu w górach (31 grudzień)

Jest mi aż wstyd, ale tego dnia kompletnie nic nie robiliśmy. Można powiedzieć przygotowywaliśmy się do Sylwestra i staliśmy w kilku godzinnym korku aby zajechać do jakiegoś sklepu. Większość uliczek była pozamykana i nie sposób było gdziekolwiek się przecisnąć. Aż żałowaliśmy, że ruszaliśmy samochód, ale dość duże zakupy zrobiliśmy, to z jednej strony był potrzebny ten samochód.

Jeśli chyba o Sylwestra, to bardzo miło spędziliśmy ten czas i jestem zachwycona, że spędziliśmy go akurat w Zakopanym. Ten wieczór był magiczny i chciałabym to powtórzyć za rok.





Dzień 4 pobytu w górach (1 styczeń)

Co ja będę dużo mówić. Odpoczywaliśmy po poprzedniej imprezie i dawno takiego zniechęcenia do czegokolwiek nie miałam od dawna. Chociaż popołudniu znowu wyruszyliśmy na Krupówki aby kupić oscypki, więc ostatni spacer w Zakopanym zaliczony. Niestety również pogoda nie umożliwiała nam abyśmy gdziekolwiek się udali, bo niestety śnieżyca dała nam popalić.


Dzień wyjazdu (2 styczeń)

Wyjechaliśmy w sumie dość wcześnie, bo dość podobnie do dnia w jakim wyjeżdżaliśmy do Zakopanego. Droga dość szybko nam zleciała i dość wcześnie zajechaliśmy do naszego rodzinnego miasta.

Po drodze zahaczyliśmy o Częstochowę, bo trzeba raz na jakiś czas przecież wybrać się na Jasną Górę. Jak dla mnie przepiękne jest to miejsce i chciałabym kolejny raz tam się udać. Chociaż to już był mój drugi raz kiedy odwiedzam to miejsce. Rok temu, a raczej dwa lata temu, bo w 2017 roku, ale z tego co pamiętam to było to w październiku, więc tak jakby rok minął. Tylko tym razem byłam tam przejazdem, ale i tak cieszę się, że odwiedziliśmy to piękne miejsce, bo jednak o wiarę trzeba się troszczyć.










Komentarze

  1. Świetny mieliście ten wyjazd :) Super, że był udany. Ja zwiedzałam ostatnio Kraków, a w szczególności okolice rynku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) O to na pewno u ciebie również był to ciekawy wyjazd :)

      Usuń
  2. Nawet droga, zwłaszcza długa może być przygodą, nie mówiąc o wspólnie spędzonym czasie.
    Fajne zdjęcia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i mimo, że zmęczenie daje się we znaki, to bardzo lubię takie długie wyjazdy :) Dziękuję, że podobają się zdjęcia :)

      Usuń
  3. Też mam za sobą jedną 12 godzinną podróż więc wiem co to znaczy... ;)
    Podobnie jak i nie móc zwiedzić wszystkiego ze względu na pogodę i warunki :)
    Chociaż taki jest urok zimy, a Zakopane o tej porze musi być z pewnością piękne :)
    Gratuluję wspaniałej wycieczki i wrażeń :)
    To idealny koniec jak i początek roku :)
    Pozdrawiam
    Prince Of Pain
    www.dreaminthedarkness.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) na prawdę był to wspaniały wyjazd i mam nadzieję, że u ciebie też był taki poprzedni rok, jak i ten :)

      Usuń
  4. Rzeczywiście uwielbiam takie wpisy :) Poza tym marzę o urlopie w Zakopanem :)
    Bardzo podobają mi się zdjęcia nocne - rewelacyjne widoki mimo pory dnia (a może właśnie dlatego).
    Życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku i samych cudownych chwil, i wyjazdów takich jak ten.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to bardzo się cieszę, że się wpis podoba :) Dziękuję i również tobie życzę szczęśliwego Nowego Roku :)

      Usuń

Prześlij komentarz