Przechodzimy w końcu do zrecenzowania kolejnych dwóch części Resident Evil. W tym przypadku omówię dla was 4 i 5 część, więc jeśli ciekawi was moje zdanie na temat tychże produkcji to zapraszam do czytania. Oczywiście jeśli jeszcze nie czytaliście o poprzednich częściach to zapraszam, bo lepiej wiedzieć o czym to filmy, bądź też poukładać wszystko sobie w głowie jakbyście nie orientowali się o co chodzi.
Tak więc rozpoczynamy już w ogóle inny etap w życiu Alice. Wszystko dzieje się jakoś na wyższych obrotach i w tym przypadku trochę pogubiłam się w tym wszystkim. Jakoś wszystko jest bardziej pogmatwane, ale oczywiście da się to wszystko zrozumieć. Nie jesteśmy przecież głupi, żeby nie zrozumieć co tam się dzieje.
Resident Evil: Afterlife
Przechodzimy więc do 4 części,czyli Resident Evil: Afterlife ukazująca jak Alice trafia na Arkadię ale nim do tego dojdzie leci na Arktykę gdzie spotyka swoją dawną znajomą Claire Redfield, z poprzedniej części. Los tak chciał, że nic nie pamięta przez dziwne urządzenie na jej ciele. Szukając ostatniego miejsca na ziemi z dala od krwiożerczych zombie rozbijają się na budynku, które okazuje się być więzieniem otoczonym przez zombiaki, a że samolot uległ zniszczeniu nie mają jak się wydostać z tego przeklętego budynku, ale to nie byłby Resident Evil gdyby oni tam zginęli. Wiadomo sporo osób zginie ale tak niestety musi być. Na domiar złego a może i nie Arkadia jest to statek i jak można się domyślać korporacja Umbrella nią kieruje ale coś się musiało tam wydarzyć i nikogo nie było na tym statku. Pewnie znowu jakiś bunt czy coś w ten deseń. Wiadomo jedynie, że przeprowadzano na ludziach eksperymenty, jak to zwykle oni mają w zwyczaju.
Początek filmu był dość dziwny, bo jeśli oglądaliście trzecią część to wiecie, że Umbrella a raczej pewien doktorek robił klony Alice i ta w tej oto części mści się na korporacji i uwalnia wszystkie swoje klony i chciała pozabijać wszystkich złych, ale niestety coś poszło nie tak i taki mały spojler straciła ona swoją moc, ale i tak jest ona nie pokonana. Alice to Alice jej się nie da pokonać. Ona będzie żyć wiecznie i nikt jej nie zabije. To jest aż śmieszne, ale tak to już jest.
Oczywiście nie mogło zabraknąć nowych postaci, które w sumie i tak zginęły więc nie ma sensu do nich się przywiązywać. Niektóre okazały się dobre ale też jakaś część złymi, którzy jak to zwykle bywa ginął pod sam koniec. Albo wcale nie giną więc tak to bywa w tym filmie.
Resident Evil: Retrybucja
Pora na kolejną część, czyli Resident Evil: Retrybucja, która jak można się domyślać jest 5 częścią. Tak więc, według mnie ta część trochę odbiega od tego wszystkiego co do tej pory było. Przenosimy się jakby do siedziby Umbrelli, która jest areną. Nie umiem tego określić jakoś ładnie w słowa ale zostało pod lodem stworzone miasto, a raczej mini świat gdzie Alice wraz z osobami, którzy wyruszyli dla niej na pomoc muszą przejść od Tokio po Nowy Jork, Waszyngton i Moskwę. Oczywiście to nie było by Resident Evil gdyby nie było zombie więc dokładnie były sobie zombie ale i zmutowane bestie, odrażające, że niedobrze się robiło na ich widok. Ale co zrobić taki ten film już jest.

Co do postaci to niezbyt dużo nowych osób się pojawiło, raczej tutaj przeważały klony z poprzednich części osób i ciekawie to zostało przedstawione. Chociaż niektóre postacie jak zwykle mnie irytowały, ale co zrobić.
Podsumowanie

Mimo wszystko potwory robią wrażenie i wyglądają coraz bardziej obskurnie, a chyba o to chodzi w tej produkcji. W najmniej oczekiwanym momencie muszą się one zjawiać, ale do tego trzeba się przyzwyczaić.
Zdecydowanie nie mój styl, nie dla mnie. Udanych Świąt :) :*
OdpowiedzUsuńRównież życzę udanych Świąt :) ;*
UsuńPrzy tych ciągłych zmianach pogody wszyscy jesteśmy jak zombie:-)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie z tym się zgodzę. Nic się nie chce jak tak zimno jest :( Ale trzeba wierzyć, że już niedługo zawita do nas wiosna :)
UsuńOstatnio nie mam zbyt wiele czasu na oglądanie czegokolwiek.
OdpowiedzUsuńRozumiem cię :)
Usuń