Lutowy flesz popkulturowy


Muszę przyznać, że luty był dość słaby pod względem obejrzanych filmów z czego nie jestem zadowolona. Ale mam nadzieję, że w tym miesiącu  jeszcze będzie lepiej.

Dodatkowo pojawi się opinia na temat książek. Więc mimo wszystko zapraszam was do moje popkulturowe opinie.


Filmy

Green book
Drobny cwaniaczek z Bronksu zostaje szoferem ekstrawaganckiego muzyka z wyższych sfer i razem wyruszają na wielotygodniowe tournée.
Film nominowany w tym roku do Oskarów i w sumie chyba trochę się nie dziwię, że znalazł się on tam na liście.  Chociaż w sumie nie jest jakiś taki bardzo fenomenalny.  Dość ciekawa produkcja, których bardzo brakuje w kinie, a wielka szkoda. Lubię tego typu produkcje, bo zawsze dużo się dzieje i jest mnóstwo humoru, ale nie takiego jakiego nie lubię. Muszę przyznać, że miło się oglądało ten film i gorąco wam go polecam.


Przygoda na Antarktydzie
Losy kilku psów toczących walkę o przetrwanie po tym, jak zostają pozostawione na stacji badawczej w wyniku niesprzyjającej pogody.


Piękna, wzruszająca produkcja przez którą wielokrotnie płakałam. Ja chyba nie powinnam takich filmów oglądać, bo płaczę jak bóbr. Jaka jest wielka psia miłość aż w sumie ciężko w to uwierzyć. Psy są tak oddane właścicielowi, że głowa mała i o tym nie jeden człowiek powinien pamiętać. Na samą myśl o tej produkcji aż ciarki przechodzą, bo jest to dla mnie piękna produkcja, którą powinien każdy obejrzeć.


Opowieści z Narnii: Podróż wędrowca do świtu
Edmund i Łucja Pevensie powracają do Narnii, lecz tym razem towarzyszy im kuzyn Eustachy. Dzieci spotykają się z Kaspianem, który płynie na poszukiwanie siedmiu zaginionych baronów.

Jak dla mnie seria Opowieści z Narnii były od zawsze ciekawe i bardzo lubiłam je oglądać, więc nie dziwi was pewnie  fakt, że ta część bardzo mi się spodobała. Może i rodzeństwo tym razem nie było w komplecie, ale to nie zmienia faktu, że film jest rewelacyjny. W każdej części fabuła wciąga mnie bezgranicznie, bo coś wielkiego tam się dzieje. Zawsze w tej serii dużo się dzieje i tak jest u tym razem.


Smerfy: Opowieść wigilijna
Kiedy Maruda przestaję wierzyć w magię świąt, Papa Smerf sprowadza trzy duchy.


Jak ja uwielbiam bajeczki i jak można się domyśleć polecam ją obejrzeć. Chyba najbardziej tym młodszym widzom, bo to do nich skierowana jest ta bajeczka. Ale pewnie dorosłemu widzowi spodoba się również  ta produkcja. Od zawsze lubiłam Smerfy i takie animacje to dla mnie bomba. Historyjki przedstawione w tej animacji bardzo mi się podobały iż zaciekawieniem je wszystkie oglądałam.


Serce nie sługa
Związki ludzi, którzy przestali wierzyć w miłość, choć w głębi duszy, właśnie na taką prawdziwą miłość czekają.


Mimo negatywnych opinii to dla mnie ta produkcja jest ciekawa i w sumie nie spodziewałam się takiego zakończenia. Chociaż pewnie często powtarza się ten motyw w filmach. Historia w filmie jest bardzo wciągająca, ale jak wiadomo mogłoby być o wiele lepiej, ale nie jest fatalnie jak to większość krytyków mówi. Mimo wszystko z wielkim zaciekawieniem śledziłam losy naszych bohaterów i bardziej im kibicowałam. Jak dla mnie jest to fajna produkcja, którą polecam obejrzeć mimo wszystko chociaż nie jest za dobra.


Książki

"Hobbit" Tolkien
Zarówno "Hobbit", jak i "Władca Pierścieni" powstały pod wpływem dobrze znanych autorowi skandynawskich mitów i staroangielskich legend, pełnych czarodziejów, smoków i przedmiotów o nadprzyrodzonej mocy.

Fantastyczny, przemyślany do najdrobniejszych szczegółów świat powieści niezmiennie zachwyca kolejne pokolenia czytelników.


Niesamowicie się cieszę, że przeczytałam tą cudowną książkę. Świat przedstawiony w książce Tolkiena jest piękny i mimo, że czasem mroczny, to zachwycił mnie. Te wszystkie stworzenia są bardzo ciekawie opisane, a za naszego Bilba trzymałam kciuki i na przestrzeni roku bardzo się zmienił i był on kompletnie innym człowiekiem. Ale chyba w największym zachwyt popadałam kiedy były opisy tych wszystkich miejsc w których byli. Moja wyobraźnia szalała, ale również próbowałam doszukać się podobieńst pomiędzy książką, a filmem. Zresztą zrobię na pewno o tym wpis na blogu.


"Białe kości. Katie Moniguire. Tom 1" Masterton
Pierwszy tom przygód ambitnej irlandzkiej policjantki, Katie Maguire.

Akcja powieści toczy się w hrabstwie Cork na malowniczej, wiecznie zielonej wyspie. Bohaterka cały czas przeżywa echa prywatnej tragedii z przeszłości – straciła nowonarodzone dziecko. Jej małżeństwo sypie się w gruzy – mąż nie może się odnaleźć i raz za razem wchodzi w konflikty z prawem – być może wmieszany jest w sprawę zaginięcia pewnego biznesmena, którą prowadzi Katie. W tym samym czasie na jednej z farm zostaje odnaleziony zbiorowy grób, a w nim kilkanaście szkieletów. Kości są dokładnie obrane z mięsa, a przy każdej zawieszona jest maleńka laleczka, przypominająca rytuały Voo-Doo. Szkielety są bardzo stare, dlatego też policja próbuje przeforsować zamknięcie śledztwa. Szybko okazuje się jednak, że tajemniczy oprawca postanawia kontynuować swoje dzieło, co prowadzi do zniknięcia kolejnych ofiar. Maguire musi powstrzymać mordercę, zanim dokończy on starożytny rytuał, mający sprowadzić na ziemię potężną celtycką wiedźmę – Morrigain. Katie weźmie udział w prawdziwym wyścigu z czasem, próbując wytropić mordercę, zanim on wytropi ją. A jest już bardzo blisko…

Rozpoczęłam tą książkę czytać w lutym, kilka stron przeczytałam i niestety zaprzestałam to robić, bo niestety coś mi ciężko ta książka idzie. Pewnie niebawem powrócę do jej czytania, ale puki co nie czuje się na siłach ją czytać. Wiem,  że muszę przebrnąć przez większą część książki, bo dopiero potem się ona rozkręca, ale jakoś tak wolę ją na trochę odłożyć. Oczywiście nie jest to okropna książka, ale nie czuje się na siłach ją czytać.

Komentarze

  1. Przygodę na Antarktydzie widziałam, aż dziw, że te psy przeżyły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) najsmutniejsze jest to, że film ten chyba jest na faktach autentycznych

      Usuń

Prześlij komentarz